Długo mnie nie było. Cały poprzedni tydzień minął mi na
uczeniu się, bieganiu w tę i z powrotem po mieście, tańczeniu, ćwiczeniu, sprawdzaniu
tego i owego, wyjaśnianiu różnych spraw oraz pisaniu pewnej ważnej rzeczy dla
pewnej jeszcze ważniejszej osoby. Ale oto jestem wolna i mogę wreszcie
zdmuchnąć nieco kurzu z bloga (po takim dmuchnięciu nastąpi zapewne serio
kichnięć, jako że jestem potworną alergiczką).
Versatile Blogger – to kolejna zabawa. Napisałabym o niej
przy poprzedniej zabawie, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jestem
nominowana, więc wyszło jak wyszło. Niemniej jednak ta wydaje się dość ciekawa
:)
Oto zasady:
·
podziękować nominującemu blogerowi u niego na
blogu,
·
pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie
na blogu,
·
ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
·
nominować 15 blogów, które twoim zdaniem na to
zasługują,
·
poinformować o tym fakcie autorów nominowanych
blogów
Teraz czas wyjść ze skorupy i
pokazać się światu…
1. Jestem uzależniona od jabłek. Jem jabłka po śniadaniu,
obiedzie, kolacji, w domu, w drodze na autobus, u przyjaciółki. Gdy czuję się
absolutnie przekarmiona, tak bardzo, że nie mam nawet siły wtaszczyć się po
schodach na piętro, co robię? Sięgam po jabłko. I wiem, że po nim brzuch będzie
bolał mnie jeszcze bardziej, że będę jęczała i marudziła, że jest mi niedobrze.
Ale to nie ważne – przecież ono leży przede mną i aż prosi mnie o zjedzenie!
2. Od dziecka chciałam mieć charta. Nie pamiętam już
dlaczego akurat ta rasa psów tak przykuła moją uwagę. Odkąd nasłuchałam się
opowieści i naoglądałam zdjęć psa rasy collie, którego miała kiedyś moja
babcia, przez długi czas uważałam, że to najpiękniejsze psy na świecie, ale i
tak większą sympatią darzyłam charty. Ich powabność, lekkość ruchów,
majestatyczność, wyższość – coś w nich jest, mówię wam!
3. Uwielbiam się nie ubierać. Choć może to zabrzmieć
dziwnie, myślę, że niewiele jest rzeczy przyjemniejszych niż nieubieranie się,
zwłaszcza po kąpieli. Mogłabym godzinami biegać po domu w ręczniku, mocząc
podłogę pianą i wodą kapiącą z włosów,
rysując na kafelkach, panelach i dywanie nietrwałe, bo schnące ślady mojej
obecności. Może (między innymi) dlatego tak dobrze czuję się w saunach, które
odwiedzam, gdy tylko mam okazję – co jednych krępuje, innym dodaje śmiałości.
Dlatego za jedyną cechę zimy, która naprawdę mi przeszkadza, uważam konieczność
ubierania się zaraz po rozebraniu.
4. Panicznie boję się komarów. Udało mi się zasnąć w pokoju
przy autostradzie, w samochodzie, samolocie, na przyjęciu gdzie głośno grała
muzyka i przy irytującym tykaniu budzika mojej siostry, ale w pokoju, po którym
lata komar – nie. Nie pomaga naciąganie kołdry na głowę. Nawet wtedy je słyszę
(lub wydaje mi się, że słyszę). Zdarzało się, że zasypiałam dużo później, niż
chciałam, bo nie obeszło się bez wypędzania, wywabiania, zabijania i polowania
na wrogów. Nawe teraz czuję dreszcze na plecach na samą myśl o nich. Brrr…
5. Mam bzika na punkcie ładnej bielizny. O tej najmniej
widocznej części garderoby myślę najczęściej. Zdarza się, że o doborze stroju
na dany dzień myślę 3 minuty, a o tym, jaką założyć bieliznę 20 minut. W
sklepie potrafię godzinami przebierać między koronkami, wstążkami, haftkami,
różnymi wzorami i kolorami i wydać mnóstwo pieniędzy na coś, czego na pierwszy
(i drugi także) rzut oka i tak nie widać. A cieszę się jak dziecko któremu dano
kupon na wszystkie zabawki jakie pojawiają się w gwiazdkowych ofertach…
6. Uwielbiam buszować wśród wysokiej kukurydzy. Takie
bieganie po nieskończonym, zielonym gąszczu to coś niesamowitego! A jak łatwo
się zgubić! Gdy razem z kuzynem, którego odwiedzam na wsi, Przedzieramy się
przez dwa razy wyższe od nas pędy, załamujemy do dołu liście na wysokości
naszych ramion, dzięki czemu wiemy, którędy wrócić. Za dnia czujemy się jak w
dżungli, a w nocy… jak w zaczarowanym lesie.
|
Oto ja w kukurydzy :) |
7. Jestem żółwiem i mam kolegę, na którego wszyscy mówią
„Skorupa”. Uroczo, czyż nie? :D
Nominuję: