poniedziałek, 18 marca 2013

A zaufanie?


Myślicie, że warto ufać?
Przesuwam w palcach srebrne serduszko zawieszone na łańcuszku na mojej szyi. Ten śliczny naszyjnik podarowała mi ponad rok temu moja przyjaciółka. Zawsze miałam poczucie, że nasza przyjaźń jest w jakiś sposób sprawiedliwa. Oczywiście udana przyjaźń niekoniecznie musi taka być, ale nasza jest. Ona ma długie piękne nogi, a ja długie piękne (nie chwaląc się) włosy. Ona ma dźwięczny głos, a ja umiem dobierać dla tego głosu słowa. Mamy radość, którą tylko sobie nawzajem możemy przywrócić. I mamy zaufanie.
Tak, moja przyjaciółka jest chyba jedyną na świecie osobą, której ufam niemalże bezgranicznie. Ufam jej, bo nie ma powodu, by mnie okłamywać. Nigdy też nie przyłapałam jej na robieniu tego. Wiem, że nie powie mi tego, czego nie powinna, nie chcąc wpędzać mnie w kłopoty. I wiem także, że i tak powie mi to wszystko, jeśli tylko poproszę. Dotrzymuje obietnic.



Mam pewność, że nie zdradzi nikomu moich sekretów. Dlatego, że i tak wielu z nich nie zapamięta.
Mam pewność, że nie powie mi nieprawdy w żywe oczy. Dlatego, że nie umie kłamać.



A teraz czas na pełną grozy i brutalności opowieść…
Znalazłam pierwszą w tym roku osę. Gdzie? Oczywiście w moim pokoju, gdzieżby indziej. Co gorsze, to nie była zwykła osa – mniejsza i ciemniejsza, niemalże czarna, spokojnie przechadzała się po narzucie leżącej na moim łóżku, beztrosko wymachując odwłokiem na prawo i lewo i rozprostowując skrzydła. Przerażona, rzecz jasna zwołałam do pokoju wszystkie obecne w domu osoby, po czym znajoma – pani Magda – położyła kres swawolom owada i wrzuciła go do worka z kartkami, który miał zostać wyniesiony do śmieci. Jednak ostateczny kres zadał osie mój pies, przyłapując ją na próbie ucieczki i na przemian łapiąc ją w pysk i wypluwając - do momentu, gdy zorientowaliśmy się, że tym, czym się bawi, jest właśnie osa – wtedy mu ją odebraliśmy. Rzecz jasna, martwą. 




31 komentarzy:

  1. Też ostatnio trafiłam na osę, ale na ulicy, więc mogłam jej nie zabijać :) W domu panikuję, jak trzyletnie dziecko :)
    Przyjaciele, cóż, zazdroszczę, że masz tak dobrze, ale i cieszę się. Życzę wielu wspólnych lat przyjaźni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby się spełniło :)
      Moja panika nie jest aż tak straszna, o ile w pobliżu jest ktoś, kto mnie "uratuje" :D

      Usuń
  2. Hahaha, brawa dla dzielnego psa-bohatera! :D Ja to osę jeszcze zabiję, ale pająka nigdy w życiu!

    Czytając takie notki odzyskuję wiarę w ludzi. Gratuluję takiej przyjaciółki :) Myślę, że mimo wszystko warto ufać, ale też być ostrożnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie pająki są mniej straszne. Może dlatego, że mniej upierdliwe...
      Tylko problem w tym, gdzie jest granica między zaufaniem, a ostrożnością?

      Usuń
    2. Kiedy zaczynasz w głowie tworzyć nagminnie podejrzenia, wtedy należy się zastanowić, czy naprawdę ufasz.

      Usuń
    3. Nauczyłam się podejrzliwości. Trudno się tego wyzbyć.

      Usuń
  3. Nigdy nie można budować uczucia na braku zaufania, zaufanie to podstawa i bez niego związki padają, to wielka i zacna cecha która cenie, a którą nie wszyscy posiadają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że bez zaufania padają nie tylko związki, ale wszystkie bliższe relacje. Niestety, na bezgraniczne zaufanie zasługuje bardzo niewiele osób. Szkoda, że nie ma ich więcej.

      Usuń
  4. Warto ufać, ale właściwym osobom, a na nieszczęście na pierwszy rzut oka nie widać, kto do takich osób należy. Wszystkiego dowiadujemy się z czasem.
    Osy są w porządku. Najgorsze są komarzyska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dopiero po czasie dowiadujemy się, że złożyliśmy zaufanie na niewłaściwej lokacie...
      O tak, komary są najgorsze, zgadzam się!

      Usuń
  5. Zaufanie to coś, czym ludzie coraz częściej pomiatają. A niby się przydaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo przydaje się. Jeśli naprawdę jest. A szkoda, że pomiatają...

      Usuń
  6. Ufać warto, ale ostrożnie ;) Przyjaciółki pogratulować.

    OdpowiedzUsuń
  7. warto ufać,
    ja i moja przyjaciółka to jak ogień i woda - ja mam głowę w chmurach a ona stąpa mocno po ziemi, ona nie lubi się uczyć, ja kujon roku niemalże... ;) ale to może właśnie to uzupełnienie, mhm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzekomo przeciwieństwa się przyciągają, ale na pewno jest wiele rzeczy, które was łączą :)

      Usuń
    2. tak, lubimy mięso :)

      Usuń
    3. Hahaha, zawsze coś ;)

      Usuń
  8. Pewnie, że warto. Moja przyjaciółka jest mi najbliższa i nie mam wątpliwości, czy mogę jej zaufać. Znamy się stosunkowo krótko, ale świadomość tego, co już razem pokonałyśmy, przez co przeszłyśmy, daje mi siłę na kolejne dni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspólne przeżycia najbardziej zbliżają, to na pewno. Masz szczęście, że nie masz wątpliwości :)

      Usuń
  9. Też mam taką przyjaciółkę, choć nie wdziałam jej już z 5-6 lat. Ale ufam bezgranicznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo upływu czasu nadal ufasz? Gratuluję Ci tego zaufania :)

      Usuń
  10. W sprawie tuszu jeszcze... myślę, że Clinique będzie dla Ciebie najlepszy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy pieskowi nic się nie stało? Nie został ukłuty czy coś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, na szczęście nie, przynajmniej nic na to nie wskazuje. Szybko zabraliśmy od niego tę osę.

      Usuń
  12. Podobnie jak ja, lecz nadziej umiera ostatnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pamiętaj tylko że jeśli omuś zaufasz, Ty możesz zostać zraniona. A jeśli nie zaufasz, możesz kogoś zranić.

    OdpowiedzUsuń
  14. To drugie bardziej mnie martwi ostatnio...

    OdpowiedzUsuń