piątek, 12 lipca 2013

Zatrzymać czas


Niby wakacje, a jednak ciągły pośpiech, owczy pęd, tak dużo do zrobienia, w wciąż za mało czasu. Za mało nawet na bloga. Usłyszałam nawet zarzut, że się przepracowuję. I że nie umiem odpoczywać. Zaczęłam się więc uczyć. Lipiec to chyba idealna pora na naukę odpoczywania.

Co ciekawe, poczucia odprężenia nie dała mi słoneczka plaża w Łazach ani w Sopocie. Nie dało mi go spotkanie z dużą grupą przyjaciół na Powitaniu Lata. Ani impreza na początku wakacji. Dał mi je wczorajszy spacer. Wilgotne, leśne powietrze - jak mi go brakowało w czasie tych wszystkich wyjazdów! Długie trawy, przez które przeskakiwałam, chaszcze, przez które się przedzierałam i niskie gałęzie drzew, które omijałam, by dotrzeć wreszcie na miejsce. Co było celem? Nic specjalnego, cel takich spacerów z reguły jest spontaniczny, nie planuję go wcześniej. Tym razem był nim chłodny murek na szczycie pagórka. Odetchnęłam z ulgą. Słońce już zaszło, wokół mnie tańczyła cała masa komarów. Nawet ich mi brakowało. Przyjemny, miękki dotyk na mojej talii. Tak znajomy, choć już trochę zapomniany. Długie miesiące robią swoje, ale niektórych rzeczy po prostu nie wypada rozdzielać. Odpoczęłam wreszcie. Jestem z siebie dumna.