wtorek, 25 czerwca 2013

Mój kot jest psem

Tak naprawdę mam psa, a nie kota. Choć ostatnio zaczęłam wątpić, czy przypadkiem nie żyję pod jednym dachem ze stworzeniem, które uznało, że zaklasyfikowanie go do konkretnego gatunku i przypisanie pewnych zachowań jest znaczną przesadą. I wybrało bycie kimś innym. Odważna decyzja, nie powiem.
Luna tarza się na grzbiecie, mruczy i wymachuje łapami w powietrzu, jakby chciała coś odgonić albo dotknąć sufitu. Gdy się nad nią pochylam, bawi się moimi długimi włosami. Łasi się, łapie łapkami za uszy i burczy. Jest gibka i porusza się absolutnie bezgłośnie. Do tego czai się, skrada i atakuje zupełnie jak kot. Czy to nie jest podejrzane??
Przynajmniej nie kwestionuje faktu, że jest suczką, a nie psem…

Moja prześliczna borderka gdy była jeszcze malutka :)

Żeby było ciekawiej, za życiowy cel postawiła sobie dokonanie tego, co niemożliwe, jak na przykład ugryzienie wody. Ilekroć jedziemy nad może, w nieskończoność obszczekuje i obskakuje fale, kłapiąc raz po raz paszczą w samym środku morskiej piany. Z godną samego Odysa zawziętością wgryza się w strumień wody wypływający z węża ogrodowego lub polewaczki. Innym ważnym zadaniem jest utrzymanie w paszczy piłki od koszykówki, która, jak wiadomo, jest dwa razy większa od przeciętnej psiej głowy. Ale czy to jakiś problem? Skądże znowu! Wedle psiej mentalności wystarczy schować się, odczekać chwilę, po czym wyskoczyć zza krzesła ogrodowego i zaatakować piłkę z zaskoczenia. Wtedy na pewno zmieści się w szczękach…

sobota, 8 czerwca 2013

Zamieszkać z fizyką

Z góry uprzedzam że to post o wszystkim i o niczym. Otóż od dziś moje życie nabrało zupełnie nowych kolorów. Już nigdy nie spojrzę na dom jak na miejsce do mieszkania, w którym przede wszystkim ludzie powinni czuć się dobrze. Od teraz "dom" stał się dla mnie esencją wybitnych pojęć związanych z fizyką, konstrukcją i materiałami budowlanymi, niezbędnymi dla mnie w życiu codziennym niczym grzyb na odpowiednio grubej, wykonanej z gazobetonu i ocieplonej piętnastocentymetrową warstwą izolatora (na przykład styropianu) ścianie nośnej.
Nie powiem, że nie dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy. Na przykład tego, że przyczyną zrywania dachów przez wiatr bywa ich nadmierna pochyłość powodująca przepływ powietrza podobny jak przy skrzydle samolotu (działa siła nośna - uch, ależ poczułam się mądra!) albo że w nowoczesnych budynkach przerwa między dwiema szybami w oknach wypełniona jest gazem szlachetnym - argonem, kryptonem lub ksenonem. Pamiętajcie więc, że często nie patrzycie wyłącznie przez szybę - patrzycie przez krypton!



Wróciłam z wycieczki szkolnej do Trójmiasta. Zgadnijcie, dokąd nas zabrano? 
Do zoo! Niemal osiemdziesięcioosobowa grupa wyraźnie znudzonych życiem uczniów trafiła do Oliwy w Gdańsku idealnie w okresie godowym wielu gatunków. Jak łatwo się domyślić, znudzeni uczniowie momentalnie przestawali być znudzeni, widząc radośnie kopulujące ze sobą kangurki, mangusty, małpy, a nawet morskie ślimaki. Witamy w świecie trzeciogimnazjalistów!

Radziłam wam jak nauczyć się wykorzystywać dobrze czas wolny, ale coraz częściej przyłapuję się na tym, że sama nie umiem tego robić. Może nie wiem czego chcę, może za wolno chodzę - nie mam pojęcia. Ale coś w tym jest, bo nawet bloga prowadzę znacznie mniej systematycznie niż dawniej.


Zapomniałam dodać, że rośliny doniczkowe wydzielają bardzo dużo pary, przez co powietrze jest bardziej wilgotne. Jeśli chcemy pozbyć się wilgoci, najlepiej dużo wietrzyć pomieszczenia - paradoksalnie wietrząc dom w czasie ulewnego deszczu sprawimy, że napłynie do niego powietrze bardziej "suche" od tego, jakie wcześniej się z nim znajdowało.



"How can I sleep if I don't have dreams
I just have nightmares"