czwartek, 9 maja 2013

Wstąpić do "Klubu kawalerów"


Spośród szerokiej gammy różnych typów osobowości, z jakimi spotykam się na co dzień, chyba najbardziej nie lubię ludzi, którzy w nieprzemyślany (lub przemyślany) sposób bawią się innymi. No, nie lubię też osób zawistnych. Jednak ktoś, kto traktuje innych jak marionetki, jak niemające własnej woli ani szans drewniane lalki ze sznurkami w dłoniach, stopach i głowie, odstrasza mnie jak zapach starych skarpet. Poniekąd to hipokryzja (dlatego, że mnie samej zdarza się manipulować innymi, nie dlatego, że trzymam w pokoju stare skarpety – nie trzymam!), ale ja przynajmniej staram się nad sobą pracować.

Skąd wziął się ten bunt przeciwko lalkarzom? Najpewniej wywołał go we mnie spektakl, który obejrzałam wczoraj z przyjaciółmi – „Klub kawalerów” – w którym aż roiło się od manipulantów i manipulantek.Opowiada o mężczyznach bardzo sceptycznie nastawionych do małżeństwa i kobietach, które ich nastawienie zmieniły. Nie mogłam uwierzyć, jak wiele ich zachować przypominało mi sytuacje z życia kogoś, kogo znam lub mojego własnego.  Brzuch rozbolał mnie ze śmiechu! Fakt, że przy niektórych scenach, podczas których większość widowni zachowywała grobową niemalże powagę, moi przyjaciele i ja z trudem dusiliśmy w sobie wesołość. Jak małe dzieci, które przypadkiem wpuszczono do teatru. Ale była to wszakże komedia, więc czy ktoś mógłby mieć nam to za złe?

„Małżeństwo jest jak chrzan – nie raz się człowiek przy nim spłacze, ale zawsze zje ze smakiem.” – stwierdził jeden z bohaterów, cały umalowany na czarno.
Wieczór był bardzo przyjemny i bardzo ciepły. Zdradliwie ciepły, jak się później okazało, dlatego siedzę teraz w domu przy komputerze, a nie w autokarze, który miał mnie zabrać na wycieczkę na wystawy do Warszawy.

Zdjęcie ze spektaklu ze strony Teatru Polskiego

16 komentarzy:

  1. Manipulowanie innymi dla mnie jest straszne, kiedyś dawałam sobą manipulować, ale chyba jestem za stara, żeby dać się tak podejść ;D

    Lubię teatry. Cholernie chciałabym jechać do Białegostoku na premierę Upiora w Operze w wersji rockowej, ale cholera, rodzice nie chcą mnie puścić -.- to jednak 300 km.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, Upiór w Operze w wersji rockowej? To musi być niesamowite!!
      To dobrze, że się nie dajesz :)

      Usuń
    2. Tak, to musi być mega, widziałaś zwykłą wersję w ROMA w Wawie?

      Usuń
    3. Nie widziałam, nie byłam w Wawie na żadnym spektaklu, chociaż baaardzo bym chciała. Oglądałam "Upiora w operze" w czymś zbliżonym do Teatru Telewizji. Ale - wiadomo - to nie to samo.

      Usuń
  2. Kiedyś dawałam sobą manipulować i dopiero niedawno zdałam sobie sprawę z tego, jak było. smutne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutne i z pewnością niebezpieczne dla Ciebie.

      Usuń
  3. Miałam sytuację, w której ja byłam taką marionetką. To była najgorsza rzecz, na jaką mogłam pozwolić. Teraz już się tak nie daję...
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze! Też staram się nie dawać, ale wiele osób robi to nieświadomie...

      Usuń
  4. Nie mam pojęcia, jak się manipuluje innymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też przez długi czas nie miałam o tym pojęcia, ale usłyszałam taki zarzut ostatnio...

      Usuń
  5. Wątpię, czy jest ktoś, kto lubi takich "marionetkarzy". Szkoda, że oni sami nie wiedzą, że takimi są...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt ich nie lubi, wiedząc, kim są. Niestety często dowiadujemy się o tym za późno.

      Usuń
  6. Ja nigdy nie pozwalam z siebie robić marionetki i chyba wszyscy dokoła mnie o tym wiedzą - na szczęście :) uważam, że to nie fair wobec innych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że wiedzą - przynajmniej nie odważą się próbować ;)

      Usuń
  7. Kiedyś czytałam post, że "małżeństwo to niewolnictwo prawnie ustanowione" i nie wiem czy czegoś w tym nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przez cały czas jesteśmy manipulowani, ale z chęcią zobaczyłabym podobne przedstawienie :)

    OdpowiedzUsuń