Spośród szerokiej gammy różnych typów osobowości, z jakimi
spotykam się na co dzień, chyba najbardziej nie lubię ludzi, którzy w
nieprzemyślany (lub przemyślany) sposób bawią się innymi. No, nie lubię też
osób zawistnych. Jednak ktoś, kto traktuje innych jak marionetki, jak niemające
własnej woli ani szans drewniane lalki ze sznurkami w dłoniach, stopach i
głowie, odstrasza mnie jak zapach starych skarpet. Poniekąd to hipokryzja
(dlatego, że mnie samej zdarza się manipulować innymi, nie dlatego, że trzymam
w pokoju stare skarpety – nie trzymam!), ale ja przynajmniej staram się nad
sobą pracować.
Skąd wziął się ten bunt przeciwko lalkarzom? Najpewniej
wywołał go we mnie spektakl, który obejrzałam wczoraj z przyjaciółmi – „Klub
kawalerów” – w którym aż roiło się od manipulantów i manipulantek.Opowiada o mężczyznach bardzo sceptycznie nastawionych do małżeństwa i kobietach, które ich nastawienie zmieniły. Nie mogłam uwierzyć, jak wiele ich zachować przypominało mi sytuacje z życia kogoś, kogo znam lub mojego własnego. Brzuch rozbolał mnie ze śmiechu! Fakt, że przy
niektórych scenach, podczas których większość widowni zachowywała grobową
niemalże powagę, moi przyjaciele i ja z trudem dusiliśmy w sobie wesołość. Jak
małe dzieci, które przypadkiem wpuszczono do teatru. Ale była to wszakże komedia,
więc czy ktoś mógłby mieć nam to za złe?
„Małżeństwo jest jak chrzan – nie raz się człowiek przy nim
spłacze, ale zawsze zje ze smakiem.” – stwierdził jeden z bohaterów, cały umalowany
na czarno.
Wieczór był bardzo przyjemny i bardzo ciepły. Zdradliwie
ciepły, jak się później okazało, dlatego siedzę teraz w domu przy komputerze, a
nie w autokarze, który miał mnie zabrać na wycieczkę na wystawy do Warszawy.
Zdjęcie ze spektaklu ze strony Teatru Polskiego |
Manipulowanie innymi dla mnie jest straszne, kiedyś dawałam sobą manipulować, ale chyba jestem za stara, żeby dać się tak podejść ;D
OdpowiedzUsuńLubię teatry. Cholernie chciałabym jechać do Białegostoku na premierę Upiora w Operze w wersji rockowej, ale cholera, rodzice nie chcą mnie puścić -.- to jednak 300 km.
Ojej, Upiór w Operze w wersji rockowej? To musi być niesamowite!!
UsuńTo dobrze, że się nie dajesz :)
Tak, to musi być mega, widziałaś zwykłą wersję w ROMA w Wawie?
UsuńNie widziałam, nie byłam w Wawie na żadnym spektaklu, chociaż baaardzo bym chciała. Oglądałam "Upiora w operze" w czymś zbliżonym do Teatru Telewizji. Ale - wiadomo - to nie to samo.
UsuńKiedyś dawałam sobą manipulować i dopiero niedawno zdałam sobie sprawę z tego, jak było. smutne.
OdpowiedzUsuńSmutne i z pewnością niebezpieczne dla Ciebie.
UsuńMiałam sytuację, w której ja byłam taką marionetką. To była najgorsza rzecz, na jaką mogłam pozwolić. Teraz już się tak nie daję...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
I dobrze! Też staram się nie dawać, ale wiele osób robi to nieświadomie...
UsuńNie mam pojęcia, jak się manipuluje innymi.
OdpowiedzUsuńJa też przez długi czas nie miałam o tym pojęcia, ale usłyszałam taki zarzut ostatnio...
UsuńWątpię, czy jest ktoś, kto lubi takich "marionetkarzy". Szkoda, że oni sami nie wiedzą, że takimi są...
OdpowiedzUsuńNikt ich nie lubi, wiedząc, kim są. Niestety często dowiadujemy się o tym za późno.
UsuńJa nigdy nie pozwalam z siebie robić marionetki i chyba wszyscy dokoła mnie o tym wiedzą - na szczęście :) uważam, że to nie fair wobec innych
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że wiedzą - przynajmniej nie odważą się próbować ;)
UsuńKiedyś czytałam post, że "małżeństwo to niewolnictwo prawnie ustanowione" i nie wiem czy czegoś w tym nie ma.
OdpowiedzUsuńPrzez cały czas jesteśmy manipulowani, ale z chęcią zobaczyłabym podobne przedstawienie :)
OdpowiedzUsuń