Idę
wąską ścieżką wzdłuż ściany lasu, tuż za linią zabudowań, wśród których
znajduje się także mój dom. Chłodne, styczniowe powietrze mrozi mi uszy i nos.
No tak, znów zapomniałam czapki! Pies biega wokół mnie jak szalony, biała
końcówka jego ogona jest ledwie dostrzegalna w półmroku.
Ścieżkę
wybrałam automatycznie, od domu zawsze idę w tę samą stronę. Unoszę głowę
wyżej, spoglądam daleko przed siebie…
I widzę
księżyc. Nie jest to jednak codzienny widok – blask świetlistego owalu łagodnie
przebijał się zza zasłony postrzępionych chmur. Przypominał zawieszoną w
powietrzu błyskawicę albo wyjątkowo bladą twarz panny młodej nakrytą delikatnym
welonem. Tajemniczy i pociągający, aż trudno było mi zatrzymać się i nie iść w
jego stronę. Możecie zarzucić mi bezsensowne podniecanie się byle księżycem,
ale to był urzekający widok, uwierzcie!
Szłam
dalej przez siebie, zadowolona z tego, że zapowiada się zimna, ale za to piękna
noc. Po kilku minutach coś mnie tknęło by obejrzeć się za siebie. Zorientowałam
się, że odkąd wyszłam z domu, cały czas parzę tylko w jedną stronę. Obróciłam
się więc by obrzucić krótkim spojrzeniem krzaki i ścieżkę, które zostawiałam za
sobą.
I
zobaczyłam słońce, a właściwie jego pozostałości – porozrzucane po niebie
promienie, układające się w fantazyjne, żółto-niebiesko-zielone wzory, na
których tle majaczyły smukłe i wyniosłe sylwetki drzew. To nie był ciepły,
pomarańczowy zachód słońca, jaki zwykle widuje się na zdjęciach i pocztówkach.
Ten zachód był zimny. A może tylko taki się wydawał przez to chłodne powietrze?
Zaczęłam się zastanawiać, jak niebo wyglądało z tej strony przed dwiema
minutami, przed minutą… Dzień dobiegał końca, a ja, zamiast spróbować go gonić
i choć odrobinę dłużej cieszyć się jego urokami, dobrowolnie skierowałam się w stronę nocy. Księżyc wygrał
ze słońcem. Czy powinnam żałować?
Miłego wieczoru, kochani!
Masz fantazję dziewczyno!
OdpowiedzUsuńHah, grunt to nie dać się ograniczyć do tego, co codzienne i zwyczajne :)
UsuńCzęsto czuję podobnie, dzisiaj całą noc śniłam o księżycu - to dopiero jest dziwne.
OdpowiedzUsuńZachód słońca zimą mus być zimny, inaczej to wcale nie jest zima. Prawdziwa zima.
A co zatem z zimnym zachodem słońca latem? Takie też się przecież zdarzają - ciepłe powietrze i zimne kolory...
UsuńTo już nie to samo, nie w kolorach rzecz. Najzimniejszy jest jednak zimowy wschód słońca, nie zachód. Aż w szpiku czuć zimno, i ciszę, szaro biało różową ciszę.
UsuńJeszcze nie miałam okazji "świadomie" oglądać wschodu słońca zimą. Zawsze wydaje mi się, że to słońce wschodzi po kryjomu, tak, by nie było go do końca widać.
UsuńJa miałam okazję oglądać świadomie wschód słońca nawet latem - wyjazdy na ryby i gdzieś indziej.
UsuńKsiężyc jest bardziej zachwycający :)
OdpowiedzUsuńMoże dlatego ułożono o nim tyle wierszy, pieśni i utworów muzycznych... :)
UsuńA kiedyś słońce było bogiem :)
UsuńNo właśnie! A nocy bano się i unikano. Teraz zaś niektórzy woleliby pozostać w cieniu nocy i powstrzymać nadejście kolejnego dnia...
UsuńChętnie stanęłabym teraz przy Tobie i oglądałabym z zapałem ten widok. Zaczarowałaś mnie tym opisem.. :)
OdpowiedzUsuńWiesz, nawet przez moment żałowałam, że nie jestem z kimś, z kim mogłabym dzielić ten zachwyt :)
UsuńByłaś z psem. :D
UsuńHah, fakt, nie wątpię, że on także delektował się tą chwilą :D
UsuńWedług mnie noc jest dużo fajniejsza od dnia (i mówi to osoba, która się boi ciemności ;D...). Księżyc ma w sobie to coś... Coś pięknego, ale też coś przerażającego i tajemniczego ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, noc potrafi być magiczna (ostatnio nadużywam tego słowa!), ale może to dlatego, że dzień przestaliśmy doceniać.
Usuńmilo ni, ze tak uwazasz :)
OdpowiedzUsuńChciałabym umieć się tak cieszyć z prostych spraw...
OdpowiedzUsuńWystarczy zacząć się rozglądać ;)
UsuńJa uwielbiam słońce w zimie, wiosną oba, latem pożegnanie z dniem, nocne gwiazdy i pożegnanie nocy, jesienią oba..
OdpowiedzUsuńBrawo za cieszenie się z takich prostych rzeczy :)