Psuję sobie oczy – monitor stanowi jedyne źródło światła w
pokoju. Ale nie zapalę światła. Ciemność stała się dla mnie ostatnio kojąca i
inspirująca. Zaczęłam nawet pisać przy blasku świecy –zupełnie jakbym żyła w
przedżarówkowej epoce!
Chciałabym pożyć choć chwilę w takiej epoce. Najlepszy byłby
rzecz jasna romantyzm, choć średniowieczem też bym nie pogardziła.
Co do przekarmienia - przez ostatnie dwa tygodnie 24h na
dobę czuję się obżarta, wierzcie lub nie. I w dodatku nie całkiem z mojej winy!
(tak, wiem, każda wymówka jest dobra…). Dwa dni wałęsania się po restauracjach
i kawiarniach – powiedzmy, że uległam presji grupy. Wizyta u babci – to mówi
samo za siebie, zwłaszcza, że babcia powitała nas ogromnym talerzem faworków. Z
tatą za moją namową zrobiliśmy ogromną
lazanię, lecz (nie mam pojęcia dlaczego) wyszła nam potrawa o konsystencji
gęstej zupy. Tata prosił, żebym go z tym nie zostawiała, więc… musiałam zjeść,
rzecz jasna. Z kolei wcześniej mama przyjaciela przekarmiła mnie „tradycyjnymi
polskimi potrawami”, ciastem i babeczkami z jabłkami, których początkowo
absolutnie nie miałam zamiaru jeść. A, zapomniałabym o ogromnym naleśniku z
krówką, herbatnikami, orzechami i czekoladą podczas ostatniej wizyty w Toruniu.
Dodajmy do tego fakt, że jest zima, więc mój jakże troskliwy organizm
postanawia nie ustawać w gromadzeniu „warstwy ocieplającej”.
Wyczuwam spisek, najwyraźniej ktoś tu chce zrobić ze mnie
fokę.
Ale ja się nie dam i pozostanę żółwiem!
Na szczęścia kochana mamusia dba o moją kondycję. W jaki sposób? Już wyjaśniam:
Otóż siedziałam sobie w najlepsze w wannie, gdy usłyszałam głośne, wyjątkowo natrętne wołanie z dołu:
"Juuuuuuulaaaaaa!" x10
Tak więc wyskoczyłam z wanny, porwałam ręcznik i w pośpiechu zbiegłam po schodach do salonu. Mama razem z moją młodszą siostrą leżały na kanapie pod kocem.
- Jesteś bardzo zajęta? - zapytała mama.
No skoro już i tak wyszłam z wanny, to co za różnica, czy czuję się zajęta, czy też nie?
- Nie.
- Bo wiesz, my tu sobie leżymy, a piloty są na stole... Mogłabyś podać?
Co proszę?!
Podałam piloty, wróciłam do łazienki, a po chwili znów do moich uszu dobiegło:
"Juuuuuulaaaa"
Zbiegłam na dół.
- Możesz jeszcze przesunąć psa? Położył się przed dekoderem...
Ach, co do babeczek – były naprawdę przepyszne! Mam nawet
przepis, ale zastanawiam się, czy jest sens je robić – po co zjadać coś, co ma
w sobie 25% jabłka, skoro można mieć 100% jabłka w jabłku?