Iście porąbany tytuł, wiem. Zaraz spieszę z wyjaśnieniami, a
będą one ułożone zgodnie z tytułem i po kolei. I wszystko stanie się
przejrzyste. A przynajmniej mnie marzy się, aby takie było.
Wszystko to tyczy się minionego tygodnia, z którego
wspomnienia prześladuję mnie całymi dniami, a w nocy dbają o to, bym
przypadkiem nie śniła o czymś niezgodnym z ich treścią. No, temat ewolucji może
aż tak mnie nie prześladuje. Zaczęłam się nad nim zastanawiać podczas
cotygodniowej lekcji angielskiego z moim przemiłym nauczycielem, który zawsze
pyta mnie, czy napiję się kawy lub herbaty. I jakoś tak wyszło, że poprzez
szeroko rozumiane dygresje i wzajemne przypominanie sobie o czymś, doszliśmy do
tematu ewolucji. Czy wierzycie w ewolucję? Wierzycie, że wszyscy wywodzimy się
z sympatycznych glutów pływających bezmyślnie w oceanie, którym pewnego dnia
wyrosły oczka i nóżki?
Uciekający królik to w zasadzie główna przyczyna tego,
dlaczego siedzę teraz przy komputerze i wystukuję palcami o klawiaturę
nieregularny rytm. Chyba powinnam dedykować ten wpis PurpuraChica i Antisocial,
u których przeczytałam wiele przesyconych dylematami i uczuciami wpisów i
zastanawiałam się, kiedy i mnie dopadnie..
Doigrałam się, dostałam za swoje i jestem teraz zmuszona
napisać o czymś, o czym podczas zakładania tego bloga obiecałam sobie nie
pisać.
Otóż stałam się poniekąd uciekającym królikiem. Królikiem z
mokrą sierścią, bo w moim mieście ciągle pada, a ja korzystam z okazji i moknę.
Właściwie to nie stałam się tym królikiem
z dnia na dzień. Jestem nim odkąd tylko pamiętam.
Może ten królik nie jest dobrym porównaniem. Może lepszym
byłby słowik, który urzeka szerokie grono słuchaczy pięknym śpiewem. Chce tylko
dać im tę radość ze słuchania pieśni, chce ujrzeć błysk nadziei na twarzach słuchaczy.
Gdy zauważa jednak, że słuchacze są coraz śmielsi i podchodzą coraz bliżej, odlatuje,
nikomu nie pozwalając się dotknąć. Fruwa z gałęzi na murek, z murka na balkon,
z balkonu na szczyt stojącego na środku placu pomnika… A oczarowani słuchacze,
jak zahipnotyzowani, bezmyślnie podążają za ptakiem, by tylko raz jeszcze
usłyszeć jego głos.
Ale słowik, gdy widzi, jak im zależy, zaczyna mieć ich
wszystkich gdzieś. Odpycha ich od siebie i znajduje innych słuchaczy, z którymi
postępuje dokładnie tak samo. I choć wie, jak to się skończy, nie potrafi się
powstrzymać – tak ogromną satysfakcję daje mu patrzenie w oczy słuchaczy, gdy
śpiewa. Czyli, krótko mówiąc, zachowuje się jak zimny drań.
Cóż, chyba nie zasłużyłam na tak ładne porównanie jak słowik.
Chyba bardziej przypominam o taką rybę:
Zwabia rybki przyjemnym światełkiem, a potem pożera je bez
zastanowienia. Brawo, dziewczyno…
Dlaczego tak jest? Czy tylko ja tak wciąż robię? Powiedzcie,
proszę, że nie.
Znów stanęłam przed wyborem, przed którym staję zawsze wtedy,
gdy światełko przestaje świecić – pożreć delikwentów, pozostawić ich w
ciemności, czy może wypłynąć z nimi w miejsce pełne światła, którym będziemy
mogli cieszyć się razem? Z tej trzeciej opcji chyba jeszcze nigdy nie
skorzystałam (mam tendencję do przesadzania z metaforą gdy mnie ponosi,
wybaczcie).
Ale czemu by nie skorzystać? Rzekome zakochanie potrafi
przyjść z naprawdę nieoczekiwanej strony, choć nie wiem, czy nie powinnam mimo
wszystko tego zignorować. Może jestem za ostrożna, ale wcześniej, gdy byłam
odważna i głupia, wcale nie wychodziło mi to na lepsze.
Swoją drogą, co ma dla Was największe znaczenie gdy
poznajecie chłopaka/mężczyznę? Co sprawia, że zaczynacie wiercić mu oczyma
dziurę w duszy, że odwracacie głowę na każde jego słowo? Nie wiem, czy każdy
tak ma, ale w moim przypadku kolosalną rolę odgrywa dotyk – chociażby na dłoni,
na talii. Wystarczy że czyjś dotyk jest dla mnie przyjemny, bezpieczny,
prowadzi mnie. Wówczas wspominam go wciąż i wciąż i szukam okazji by ponownie
go doświadczyć.
Dziękuję bardzo za dedykację :)
OdpowiedzUsuńOstrożnosć nigdy nie zaszkodzi. Czasami jak porywamy się za wcześnie rzeką uczuć, to możemy zniszczyć to, co chcemy zbudować.
Mnie zauroczyło jak Ideał opiekował się dziećmi. Ma dopiero 15 lat, ale robił to z takim zapałem, że stwierdziłam, iż byłby dobrym ojcem moich dzieci. W dodatku jest urokliwym człowiekiem, co także mojej uwadze nie uszło. Jest mądry, zabawny i idealni pasuje do mojego wyobrażenia idealnego mężczyzny. Dziwne, prawda?
Aż trudno uwierzyć, że spotkałaś kogoś, kogo naprawdę jesteś w stanie uznać na ideał. Szczęście w nieszczęściu...
UsuńHm, jeśli o mnie chodzi, dużą rolę odgrywa zapach. Feromony jak nic!
OdpowiedzUsuńO tak, zapach też! Tyle że zapach bywa mylący jeśli ktoś używa mocnych perfum.
UsuńCzy ja wiem? To też się łączy.
UsuńFakt, ładny zapach z całą pewnością świadczy o zadbaniu. Albo po prostu czyjś naturalny zapach jest dla nas przyjemny.
UsuńMnie urzeka spojrzenie, a ostatnio zauważyłam, że dotyk jego dłoni również mnie urzekł :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o urzekające spojrzenia, to chyba mężczyźni obdarzeni pięknymi oczami mają niestety większe szanse kogokolwiek oczarować. To nawet trochę nie fair. :D
UsuńJa zwracam uwagę na to czy mam wspólny temat, czy śmieję się z jego żartów, czy potrafi mnie pocieszyć swoją obecnością. Ale przestałam wierzyć, że potrafię kochać, więc poddaje się z szukaniem miłości. chwycę to co dostałam i już. Powrócę do mojego byłego który po tylu latach nadal mnie kocha.
OdpowiedzUsuńMoże się to okazać najlepszym pomysłem - na szukaniu ideału mogłabyś stracić bardzo dużo czasu, a może to Twój były czymś Cię zaskoczy ;)
UsuńNie szukałam ideału. Szukałam swojej miłości. Chciałam się zakochać...a tu dno. :)
UsuńCóż stoi na przeszkodzie, aby poznać się bliżej?
OdpowiedzUsuńTy przynajmniej wiesz, że taka osoba istnieje, osoba, która mogłaby do Ciebie pasować.
Ja takiej niestety jeszcze nie poznałam.
Na przeszkodzie stoją jakieś moje wewnętrzne opory i niezdecydowanie. Czyli to, co zawsze.
UsuńMoże poznałaś, ale o tym nie wiesz, bo ukazała Ci się jako ktoś, kto na pierwszy rzut oka nie pasuje do Ciebie kompletnie?
Wydaje mi się, że kiedy widzimy, że to ten pozwalamy podejść bliżej.
OdpowiedzUsuńU mnie jest różnie. Ostatnio po prostu zobaczyłam chłopaka i wiedziałam, że to mógłby być ten. Ale na patrzeniu się skończyło.
Chciałabym również po prostu to "wiedzieć". :) Dlaczego skończyło się na patrzeniu?
UsuńZobaczysz, mówię Ci :p
UsuńPrzyjechał na zawody do naszej szkoły, ot tak, jako widz. Dowiedziałam się jak ma na imię i w ogóle. Potem były następne zawody - przyjechał znowu, ale tym razem... do dziewczyny.
Ach, jaka szkoda! :( Ale skoro da się zobaczyć raz, to drugi na pewno też się da ;)
Usuńtaka jego rola :) raz przyjaciel, raz wróg :)
OdpowiedzUsuńNasza psychika to coś, co czasem powinniśmy zmienić, aby bardziej rozkwitnąć. A czasem zostawić, aby móc dalej spokojnie żyć.
OdpowiedzUsuńŻebym tylko wiedziała, co zmienić, a co zostawić :D
UsuńOoooo, zła ty! Wiesz co, żeby tak bezczelnie pożerać niewinne istoty. Nie no, tego bym się zwyczajnie nie spodziewała.
OdpowiedzUsuńA NIE MÓWIŁAM? (dobra, nie pamiętam, czy mówiłam, ale nieważne) Ja wiedziałam, że to ciebie w końcu też dopadnie, czułam to.
Cóż, psychologiem nie jestem, dlatego nie mam zamiaru analizować przyczyny twojego zachowania. Może ma z tym związek jakieś wydarzenie z przeszłości? Trochę ciężko, nie ma co.
Ale ja chyba zachowuję się tak samo.
Muszę wziąć się w garść i zdecydować, czego tak naprawdę chcę... A z tym wydarzeniem z przeszłości, to możesz mieć racje - zawsze wierzyłam że one mają wpływ na naszą osobowość. Tylko jakie to mogło być wydarzenie...?
Usuń